Artystyczny klimat początku lat dziewięćdziesiątych nie sprzyjał malasrtwu, a Wydział musiał stawić czoło nowym wyzwaniom: uwolnionemu rynkowi sztuki i rosnącemu znaczeniu sztuki krytycznej. Jej najważniejsi przedstawiciele kształcili się „po sąsiedzku” na Wydziale Rzeźby. Po raz kolejny został poddany krytyce warsztat i znaczenie formy. Zanegowano także metafizyczne podstawy istnienia obrazu, wykazując przede wszystkim jego społeczne uwikłania.
Wobec popularności jaką zdobyła sztuka nowych mediów, na Wydziale rozważano możliwość wprowadzenia tego rodzaju twórczości do programu nauczania. Propozycja spotkała się ze sprzeciwem Stefana Gierowskiego konsekwentnie broniącego modernistycznej formuły malarstwa. W tym czasie, niejako poza dyskusjami programowymi, grupa asystentów i adiunktów Wydziału Malarstwa założyła Koło Naukowe Pracowników Dydaktycznych ASP. W ciągu czterech lat Koło przeprowadziło kilkanaście artystycznych projektów wykorzystując do tego także nowe media.
Od połowy lat dziewięćdziesiątych następowała kolejna przemiana pokoleniowa, stopniowo odchodziła generacja pedagogów, którzy niegdyś zastąpili kolorystów. Obecna kadra nie tworzy zwartego środowiska, skupionego wokół jakiegoś twórczego paradygmatu, koncentrując się w dydaktyce raczej na Własnych, indywidualnych doświadczeniach. Wydaje się jednak, że takie elementy artystycznego światopoglądu kolorystów jak autonomia obrazowych praw i uznanie niedefiniowalnej tajemnicy płótna pokrytego farbami do dziś wpływają na tożsamość Wydziału. Siła tej tradycji pozwala Wydziałowi opierać się ulotnym modom kreowanym na potrzeby rynku oraz powszechnej współcześnie kuratoryjno-medialnej presji. Kto Wie, czy zauważalny ostatnimi czasy w świecie sztuki zwrot ku malarstwu nie potwierdza słuszności obranej przez Wydział drogi – mimo już parokrotnie ogłaszanej agonii sztalugowego obrazu okazuje się, że malarstwo wciąż ma się dobrze.