Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku - Kaplica
Wernisaż wystawy odbędzie się w najbliższą sobotę o godzinie 14:00
Czas trwania : 25.06.2022 - 21.08.2022
Kurator:
Weronika Elertowska
Aleksandra Liput, artystka wizualna zajmującą się ceramiką, rzeźbą i instalacją, w swojej twórczości porusza tematy związane z lękiem, mechanizmami dziedziczenia traum, a także szeroko rozumianą duchowością i myśleniem magicznym. Jej prace, odnoszące się do utopijnego świata marzeń i pragnień, przywołują na myśl obiekty stworzone przez dawne plemiona, kojarzone z odprawianiem czynności o charakterze magicznym lub religijnym.
Jak pokazały wydarzenia ostatnich lat, nagłe i niespodziewane pojawienie się pandemii, która destabilizowała życie zawodowe i rodzinne, pokrzyżowała plany i przepełniła ludzi niepokojem, sprzyjało powstaniu wielu niepokojących narracji i teorii spiskowych. Kiedy rzeczywistość wokół nagle się zmienia, u niektórych dochodzi do głosu silne pragnienie wskazania winnego – osoby lub grupy osób odpowiedzialnych za nieszczęście. Pomimo naukowej wiedzy na temat rozpowszechniania się wirusów oraz tego jak wpływają one na ludzkie organizmy, wzmaga się potrzeba znalezienia alternatywnych, czasami wręcz szkodliwych, metod mających magicznie ochronić od skutków pandemii. Nietrudno sobie zatem wyobrazić, jak silnie na wyobraźnię osób nieposiadających odpowiednich narzędzi poznawczych, musiało wpływać nagłe pojawienie się choroby i śmierci w małej społeczności.
Jeszcze w XIX w. wśród uczonych dużą popularnością cieszyła się miazmatyczna koncepcja chorób, zgodnie z którą przyczyn wielu niewyjaśnionych śmierci upatrywano w skażonym powietrzu. Według tej hipotezy choroby i epidemie były wywoływane przez wyziewy gnilnego powietrza wydostające się z głębi ziemi i wdzierające się do ludzkiego ciała. Personifikacją „złego powietrza” stała się morowa dziewica, upiorna postać przemierzająca świat w zakrwawionej chuście i sprowadzająca śmierć na mieszkańców wsi i miast.
Psy, spuszczając pyski ku ziemi, zaczynają wyć, krety ryją ziemię wznosząc kopce niby mogiłki, sowy huczą nocą przeraźliwie, wiatr kopie wydmy jakby groby, a na niebie pokazuje się czerwona łuna albo gwiazda z ogonem, zmiatającym ludzi… [Henryk Biegeleisen, „Lecznictwo ludu polskiego”, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1929]
Aby ochronić się przed niesionym przez nią morowym powietrzem chwytano się wielu mistyczno-magicznych metod, które przeplatały się z tradycją chrześcijańską. Mieszkańcy zagrożonych terenów zaznaczali wokół wioski granicę, orząc ziemię zaprzęgiem ciągniętym przez parę bliźniaczych wołów i kierowanym przez bliźniaków. Podczas wznoszenia domów zakopywano „ofiary zakładzinowe”, które miały chronić mieszkańców przed siłami demonicznymi lub wprost przeciwnie – ściągnąć nieszczęście na mieszkających w pobliżu sąsiadów.
Pragnienie znalezienia przyczyn niezrozumiałych zjawisk prowadziło do prób wskazania wśród własnej społeczności kozła ofiarnego ponoszącego odpowiedzialność za sprowadzenie fatum i wywołanie zarazy. Jego rolę pełniły czarownice, położnice i upiory, których obecność starano się zidentyfikować jak najszybciej. Demoniczna i dwoista natura upiora objawiała się także poprzez cechy fizyczne, np. podwójny rząd zębów czy podwójne serce.
Na czas wystawy Kaplica staje się miejscem, w którym musimy skonfrontować się z własnym lękiem i uczuciem niepokoju. Przestrzeń, która jeszcze do lat 80. XX w. dla mieszkańców okolicznych wsi pełniła funkcje sakralne, wypełnia czerwona łuna zwiastująca nieszczęście. Wśród zachowanych elementów dawnego wnętrza – kropielnicy, ołtarza – znajdziemy szczęki z podwójnym szeregiem zębów, podwójne serce umieszczone tuż obok historycznych epitafiów, świadczące o obecności upiora, i węże wijące się wokół kopców usypanych z ziemi. Nadnaturalne, wykute w stalowej blasze kwiaty ruty przybierają formę postapokaliptycznych amuletów. Prace z jednej strony nawiązują do zwiastunów świadczących o nadciągającym morowym powietrzu, z drugiej natomiast wykorzystują symbole, które służyły do przeciwdziałania pojawieniu się plagi i przepędzeniu upiora. Ziele ruty stosowano jako uniwersalne antidotum na wiele dolegliwości; z chroniących przed chorobami kadzideł, które przejęła później tradycja kościelna, korzystano podczas składania ofiar pogańskich; sadło węży stanowiło ważny element magicznych mikstur i maści chroniących przed zarazą, gwarantujących szczęście oraz młodość.
„Morowe powietrze” to wystawa o wierzeniach, które choć częściowo zapomniane wciąż nosimy zinternalizowane w sobie. To także refleksja nad poczuciem zagrożenia, źródłami naszego lęku i osamotnienia. To wizualna opowieść o współczesnych rytuałach, które wykorzystujemy do radzenia sobie i oswajania niebezpieczeństwa, o pragnieniu zrozumienia i ujarzmienia otaczającego nas świata.